niedziela, 23 listopada 2014

DZIEŃ ZA DNIEM

Kolejna niedziela spędzona w samotności. Adama nie ma od wczorajszego poranka. Rozmawiałam z nim wtedy o wszystkim. O tym czego się boję, o tym jak się czuję, o tym jak postrzegam jego zachowanie. Nie wiem czy wziął to wszystko do siebie czy nie, ale jak widać nadal jestem sama. Mieliśmy jechać dziś do jego rodziców po rzeczy dla dziecka, ale chyba i z tego nic nie wyjdzie. Ciekawa jestem czy zabierze mnie jutro rano na badania. Czy wgl. wróci. Nie wiem czy zdecydowałabym się po raz kolejny na takie życie. Czuję że to wszystko potoczyło się zbyt szybko, że po raz kolejny zbyt szybko zaufałam. Czasami nawet myśl o dziecku przestaje mnie cieszyć.  Nie wiem czy uda nam się stworzyć normalną rodzinę. Mam wrażenie jakbym popadała w jakąś depresję, już nic nie jest w stanie wywołać uśmiechu na mojej twarzy. Gdy powiedziałam Adamowi jak zachowuje się moja matka powiedział że na pewno nie bedziemy tu mieszkać. I znów czuję rozdarcie między nim a rodzicami. Z jednej strony bardzo chce się usamodzielnić, ale jeżeli sytuacja ma wyglądać tak jak wygląda tzn. on wychodzi z domu i nie wraca przez 2 dni i nie odbiera telefonu i sam nie dzwoni a ja siedzę sama jak palec i czekam na jego wielki powrót to wolę być już tu. Chociaż mam tu do kogo otworzyć buzię. Tam nie będę znała nikogo, nie będę miała nikogo. Będę jeszcze bardziej samotna.

1 komentarz:

  1. O tak! Musisz pomyśleć teraz o sobie.. i o dziecku. A jak będziesz mieszkać tam to będziesz zawsze podenerwowana czy zostaniesz sama czy nie. A wtedy stabilność będzie najważniejsza. Tutaj masz pewne. Zdecyduje najlepiej dla siebie i dla dziecka... Mam nadzieję, że się wszystko ułoży!

    OdpowiedzUsuń