Ahhh jak ten czas szybko płynie. Moja malutka skończyła już pół roczku. Siedzi juz sama, chodź nie zawsze pewnie i stabilnie. Podnosi się i próbuje też raczkować. Jest kochaną złośnicą, bo gdy tylko coś nie idzie po jej myśli krzyczy i macha rączkami.
Przeprowadziliśmy się do taty malutkiej, ale często bywamy u mnie w domu.
Z moim ukochanym mamy wiele wzlotów i upadków, może nawet więcej upadków, ale jak na razie nie chce jeszcze ze wszystkiego rezygnować.
Nie mam pojęcia co napisać...
nie mamy jeszcze ząbków, ale dzielnie gryziemy dziąsełkami wszystko co tylko dostaniemy w łapki lub do buźki.
Jak każda matka czasami jestem już zmęczona, ale nie narzekam.
W piątek wybieramy się na szczepienie i ważenie. :)
Postaram się bywać tu częściej. :)
środa, 22 lipca 2015
środa, 13 maja 2015
czas czas czas
Witajcie moi kochani.
Znów brakuje mi czasu na blogowanie...a raczej nie mam na nie siły, wolę odpocząć w łóżku niż męczyć wzrok przed komputerem. Co u mnie słychać?
Z jednej strony wiele się zmieniło, z drugiej wciąż żyję tak samo.
Asia:
za 2 dni, kończy 4 miesiące, już od ponad tygodnia podaję jej po trochę normalnego jedzonka. Tzn. zaczęłam kupować obiadki z gerbera. Wcina chętnie i nic złego się jej po tym nie dzieje. Oczywiście na początku dostała soczek z marchewki i jabłuszka... dopiero później troszkę tartego jabłka i dopiero te obiadki. Do tej pory taki mały słoiczek starczał mi na 3 razy, bo dawałam jej po 3/4 łyżeczki. Dałam jej też kaszkę owocową, ale nie rozrabiałam od razu na gęsto, tylko do mleka dosypałam 3 łyżeczki, żeby tylko troszkę się zagęściło i złapało inny smak. Chętnie wypija 150 a nawet i trochę więcej.
Dostaje teraz leczniczo wit. D, bo lekarz powiedział że ma za miękką główkę i może mieć krzywicę.
Z dnia na dzień odkrywa świat. Lepiej chwyta. cały czas coś gaworzy, piszczy. Jest cudowna, ale i bardzo męcząca... cały czas chce być noszona na rękach i przeraźliwie płacze gdy nie robi się tego co ona chce.
Już niebawem zaczną jej wychodzić ząbki. Już widać pod dziąsełkiem białe kiełki. Co mnie zdziwiło... zamiast przednie wyżynać się będą trójki albo nawet i czwórki. Strasznie ją swędzą. Wszystko wkłada do buzi. Irytuje się ogromnie. Paluszków z buzi praktycznie nie wyciąga.
Od kilku dni śpi w łóżeczku. bardzo nas to cieszy. Spi z misiami. Wtula się w nie i chyba czuje się bezpiecznie, bo gdy zaśnie między 21/22 to do 4/5 nie budzi się wcale.
Uśmiecha się cały czas. Najpiękniejsze jest gdy obudzi się, ja podchodzę do jej łóżeczka a ona widząc mnie zaczyna się uśmiechać. Kocham to ;) Chętnie daje też buziaczki i bardzo się cieszy gdy całuje się ją po policzkach ;D Jest cudowna.
sport:
Tu nie ma za bardzo co się rozpisywać. Cwiczenia zawalilam... miał być dzień przerwy i oczywiście ju ich nie wznowiłam. Niestety brakuje czasu bo Asia w dzień nie chce spać, a jeśli nawet to pół godzinki a wtedy sprzątam lub gotuje.
Bardzo chcę znów coś ćwiczyć. Potrzebuje tego dla siebie i dla swojej sylwetki. Mam nadzieję że Asia będzie łaskawsza i już niebawem mi na to pozwoli.
Adam:
Jak nasz związek ? Jak chyba każdy ze wzlotami i upadkami, chociaż nie ukrywam że tych drugich jest o wiele wiele więcej. Często się kłócimy, chwilami doprowadza mnie do szału, czasami ja za bardzo się czepiam, ale nie wytrzymuję, gdy proszę się o coś tygodniami i dalej tego nie dostaję, a on robi co chce.
Mam nadzieję że w końcu się dogadamy.
W wolnej chwili nadrobię komentarze.
Trzymajcie się kochani ;*
Znów brakuje mi czasu na blogowanie...a raczej nie mam na nie siły, wolę odpocząć w łóżku niż męczyć wzrok przed komputerem. Co u mnie słychać?
Z jednej strony wiele się zmieniło, z drugiej wciąż żyję tak samo.
Asia:
za 2 dni, kończy 4 miesiące, już od ponad tygodnia podaję jej po trochę normalnego jedzonka. Tzn. zaczęłam kupować obiadki z gerbera. Wcina chętnie i nic złego się jej po tym nie dzieje. Oczywiście na początku dostała soczek z marchewki i jabłuszka... dopiero później troszkę tartego jabłka i dopiero te obiadki. Do tej pory taki mały słoiczek starczał mi na 3 razy, bo dawałam jej po 3/4 łyżeczki. Dałam jej też kaszkę owocową, ale nie rozrabiałam od razu na gęsto, tylko do mleka dosypałam 3 łyżeczki, żeby tylko troszkę się zagęściło i złapało inny smak. Chętnie wypija 150 a nawet i trochę więcej.
Dostaje teraz leczniczo wit. D, bo lekarz powiedział że ma za miękką główkę i może mieć krzywicę.
Z dnia na dzień odkrywa świat. Lepiej chwyta. cały czas coś gaworzy, piszczy. Jest cudowna, ale i bardzo męcząca... cały czas chce być noszona na rękach i przeraźliwie płacze gdy nie robi się tego co ona chce.
Już niebawem zaczną jej wychodzić ząbki. Już widać pod dziąsełkiem białe kiełki. Co mnie zdziwiło... zamiast przednie wyżynać się będą trójki albo nawet i czwórki. Strasznie ją swędzą. Wszystko wkłada do buzi. Irytuje się ogromnie. Paluszków z buzi praktycznie nie wyciąga.
Od kilku dni śpi w łóżeczku. bardzo nas to cieszy. Spi z misiami. Wtula się w nie i chyba czuje się bezpiecznie, bo gdy zaśnie między 21/22 to do 4/5 nie budzi się wcale.
Uśmiecha się cały czas. Najpiękniejsze jest gdy obudzi się, ja podchodzę do jej łóżeczka a ona widząc mnie zaczyna się uśmiechać. Kocham to ;) Chętnie daje też buziaczki i bardzo się cieszy gdy całuje się ją po policzkach ;D Jest cudowna.
sport:
Tu nie ma za bardzo co się rozpisywać. Cwiczenia zawalilam... miał być dzień przerwy i oczywiście ju ich nie wznowiłam. Niestety brakuje czasu bo Asia w dzień nie chce spać, a jeśli nawet to pół godzinki a wtedy sprzątam lub gotuje.
Bardzo chcę znów coś ćwiczyć. Potrzebuje tego dla siebie i dla swojej sylwetki. Mam nadzieję że Asia będzie łaskawsza i już niebawem mi na to pozwoli.
Adam:
Jak nasz związek ? Jak chyba każdy ze wzlotami i upadkami, chociaż nie ukrywam że tych drugich jest o wiele wiele więcej. Często się kłócimy, chwilami doprowadza mnie do szału, czasami ja za bardzo się czepiam, ale nie wytrzymuję, gdy proszę się o coś tygodniami i dalej tego nie dostaję, a on robi co chce.
Mam nadzieję że w końcu się dogadamy.
W wolnej chwili nadrobię komentarze.
Trzymajcie się kochani ;*
środa, 1 kwietnia 2015
byc fit !
No hej hej !
Jest ! Pierwszy tydzień ćwiczeń za mną ;D w PLANK dziś przerwa.
Efekt już jakiś chyba jest, ale pochwalę się dopiero gdy wytrwam kolejny tydzień... co powiem szczerze nie będzie łatwe, 8 powtórzeń jest jeszcze spoko, ale potem zaczynają się już schody.
Jak narazie jestem zadowolona ze swojej determinacji. W dużej mierze motywują mnie wasze komentarze, za które oczywiście bardzo serdecznie dziękuję :)
Czy wspominałam już o tym że zaczynam spełniać sie kulinarnie?
Tak... to było moje kolejne noworoczne postanowienie.
Jak na razie tylko najprostsze dania, takie jak kotlety, ryż z warzywami, spaghetti z różnymi dodatkami, nie tylko sam sos i mięso.
Wczoraj zrobiłam właśnie ryż z warzywami i ala kurczakburgery z MC. Bułka, pierś z kurczaka w płatkach kukurydzianych, sałata lodowa, i zamiast pikantnego sosu, którego niestety nie miałam majonez lub ketchup, lub to i to :)
Adamowi baaaardzo smakowało i za taki oto obiadek dostałam maaasę całusków :)
Nieskromnie muszę przyznać że kotlety robię o wiele wiele lepsze niż moja mama. Są soczyste, mają dużo smaku. I co rusz w innej panierce, czasami jakiejś kupnej, a czasami właśnie w płatkach, lub tradycyjnie w bułce.
Raz też zrobiłam pycha spaghetti. Zmieszałam dwa sosy: napoli z bolognese. dodałam pomidory z puszki, duuużo kiełbaski pokrojonej w kosteczkę, pieczarki i 2 ząbki czosnku. Tanio i smacznie :)
Dziś chyba zrobię kotlety z kaszy gryczanej. Dodaje się tylko jeszcze pieczarki, jajko surowe, dużo natki pietruszki i oczywiście sól i pieprz do smaku. Później formujemy kotlety, maczamy jeszcze w jajku jeżeli się nie chce dobrze lepić i w bułce tartej i na patelnie. Nigdy nie lubiłam kaszy gryczanej, ale w tej formie jest naprawdę pycha !
Wiem że to co jem, nie współgra z moimi ćwiczeniami, ale nigdy nie patrzyłam na kalorie a figurę zawsze miałam dobrą, dzięki takim ćwiczeniom, więc nie mam zamiaru się ograniczać :)
Pogoda nadal okropna. Wczoraj o mały włos latająca metalowa misa wybiłaby mi okno w pokoju. Na szczęście spadła tuż przed nim. Wiatr niesamowity... po całym podwórku latały różne przedmioty... metalowe wodopoje dla kur, beczki, ta nieszczęsna wielka stara misa i jeszcze kilka drobiazgów. + z zabudowań gospodarczych spadło wiele dachówek.
Kilka lat temu też były takie wiatry i utworzyły się małe trąby powietrzne. Jedna uderzyła nam w stajnię i runęła cała boczna ściana. Od tamtej pory obawiam się wiatrów.
Na szczęście na dom założyliśmy nowy dach ( bo też zaczynały spadać już dachówki i przy dużym deszczu przeciekał) i w ubiegłym roku powymienialiśmy wszystkie okna, bo do tej pory były stare( w moim pokoju jeszcze poniemieckie) nieszczelne i przy wietrze, lub zimą nie było u nas za ciepło. Mimo iż duzo się paliło, wiatr zawsze szybko chłodził wszystkie pomieszczenia.
Teraz nie musimy się już martwić że dzidziuś będzie miał zimno ;) W moim pokoju położyliśmy też re gipsy, które są o wiele cieplejsze niż tynk, więc Asi chłodek nie grozi :)
uciekam już bo zostaję z nią znów sama a śpi w innym pokoju, więc muszę być czujna. :)
jeszcze tylko parę jej fotek:
Jest ! Pierwszy tydzień ćwiczeń za mną ;D w PLANK dziś przerwa.
Efekt już jakiś chyba jest, ale pochwalę się dopiero gdy wytrwam kolejny tydzień... co powiem szczerze nie będzie łatwe, 8 powtórzeń jest jeszcze spoko, ale potem zaczynają się już schody.
Jak narazie jestem zadowolona ze swojej determinacji. W dużej mierze motywują mnie wasze komentarze, za które oczywiście bardzo serdecznie dziękuję :)
Czy wspominałam już o tym że zaczynam spełniać sie kulinarnie?
Tak... to było moje kolejne noworoczne postanowienie.
Jak na razie tylko najprostsze dania, takie jak kotlety, ryż z warzywami, spaghetti z różnymi dodatkami, nie tylko sam sos i mięso.
Wczoraj zrobiłam właśnie ryż z warzywami i ala kurczakburgery z MC. Bułka, pierś z kurczaka w płatkach kukurydzianych, sałata lodowa, i zamiast pikantnego sosu, którego niestety nie miałam majonez lub ketchup, lub to i to :)
Adamowi baaaardzo smakowało i za taki oto obiadek dostałam maaasę całusków :)
Nieskromnie muszę przyznać że kotlety robię o wiele wiele lepsze niż moja mama. Są soczyste, mają dużo smaku. I co rusz w innej panierce, czasami jakiejś kupnej, a czasami właśnie w płatkach, lub tradycyjnie w bułce.
Raz też zrobiłam pycha spaghetti. Zmieszałam dwa sosy: napoli z bolognese. dodałam pomidory z puszki, duuużo kiełbaski pokrojonej w kosteczkę, pieczarki i 2 ząbki czosnku. Tanio i smacznie :)
Dziś chyba zrobię kotlety z kaszy gryczanej. Dodaje się tylko jeszcze pieczarki, jajko surowe, dużo natki pietruszki i oczywiście sól i pieprz do smaku. Później formujemy kotlety, maczamy jeszcze w jajku jeżeli się nie chce dobrze lepić i w bułce tartej i na patelnie. Nigdy nie lubiłam kaszy gryczanej, ale w tej formie jest naprawdę pycha !
Wiem że to co jem, nie współgra z moimi ćwiczeniami, ale nigdy nie patrzyłam na kalorie a figurę zawsze miałam dobrą, dzięki takim ćwiczeniom, więc nie mam zamiaru się ograniczać :)
Pogoda nadal okropna. Wczoraj o mały włos latająca metalowa misa wybiłaby mi okno w pokoju. Na szczęście spadła tuż przed nim. Wiatr niesamowity... po całym podwórku latały różne przedmioty... metalowe wodopoje dla kur, beczki, ta nieszczęsna wielka stara misa i jeszcze kilka drobiazgów. + z zabudowań gospodarczych spadło wiele dachówek.
Kilka lat temu też były takie wiatry i utworzyły się małe trąby powietrzne. Jedna uderzyła nam w stajnię i runęła cała boczna ściana. Od tamtej pory obawiam się wiatrów.
Na szczęście na dom założyliśmy nowy dach ( bo też zaczynały spadać już dachówki i przy dużym deszczu przeciekał) i w ubiegłym roku powymienialiśmy wszystkie okna, bo do tej pory były stare( w moim pokoju jeszcze poniemieckie) nieszczelne i przy wietrze, lub zimą nie było u nas za ciepło. Mimo iż duzo się paliło, wiatr zawsze szybko chłodził wszystkie pomieszczenia.
Teraz nie musimy się już martwić że dzidziuś będzie miał zimno ;) W moim pokoju położyliśmy też re gipsy, które są o wiele cieplejsze niż tynk, więc Asi chłodek nie grozi :)
uciekam już bo zostaję z nią znów sama a śpi w innym pokoju, więc muszę być czujna. :)
jeszcze tylko parę jej fotek:
Subskrybuj:
Posty (Atom)